kradzież klienta przez pracownika

Kradzież klienta przez byłego pracownika

W biznesie, przeważnie obowiązuje prawo dżungli. Stwierdzenie, że duży rekin poluje na mniejszą rybkę, jest uproszczonym streszczeniem historii wielu przedsięwzięć, które nie ostały się w zderzeniu z mniej lub bardziej uczciwą konkurencją. Częstym zjawiskiem, które dotkliwie wpływa na funkcjonowanie przedsiębiorstwa, jest kradzież klienta przez byłego pracownika. W artykule dowiesz się, na czym to polega, czy takie postępowanie jest legalne, jak się przed nim uchronić, oraz jak przenieść bazę klientów do innej firmy bez narażania się na odpowiedzialność z tego tytułu.

Zdrowa i uczciwa konkurencja, jest zjawiskiem prawidłowym i pożądanym. Oczywiście nie z perspektywy przedsiębiorców (każdy marzy o byciu monopolistą), lecz przez konsumentów. Jak uczy doświadczenie życiowe, tam gdzie leżą pieniądze, o które walczy kilka osób, tam rodzi się pokusa, by uzgodnić zasady podziału „łupu”, lub zmniejszyć liczbę podmiotów w nim uczestniczących. To pierwsze zjawisko, przybiera postać nieuczciwych zmów/karteli cenowych (podział rynku, uzgodnienie warunków sprzedaż itp.). To drugie, przejawiać się może pod wieloma postaciami.

Czynów nieuczciwej konkurencji jest cała masa. Dlatego ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, zawiera ogólną, szeroką definicję tego zjawiska. Nie dałoby się bowiem w ramach przepisu zawrzeć pełnego i kompletnego katalogu zachowań, których ustawodawca chciałby zakazać. Art 3 ust 1 w/w ustawy stanowi zatem, że „czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta.”. Definicja odwołuje się zatem nie tylko do bezprawności pod postacią naruszenia przepisów, ale sięga i do tzw. klauzuli generalnej tj. „dobrych obyczajów”. Co to znaczy? W uproszczeniu, należy przez to rozumieć zespół norm obiektywnie uczciwego, sprawiedliwego i lojalnego zachowania. Daje to zatem pole do oceny indywidualnego przypadku, czy dane zachowanie aby nie powinno się zakwalifikować jako czyn nieuczciwej konkurencji. Oczywiście rodzi to też problemy pod postacią nadużywania prawa, polegające na ferowaniu zarzutów, że dany przedsiębiorca postępuje nieuczciwie. By przeciwdziałać fałszywym oskarżeniom o czyn nieuczciwej konkurencji, ustawa w art. 22 wyraźnie przewiduje możliwość domagania się przez „ofiarę pomówienia” odszkodowania, jak i nakazania złożenia przez „oskarżyciela” stosownego oświadczenia (np. przeprosin).

Art. 3 ust 2 tej ustawy, zawiera przykładowy katalog zachowań mieszczących się w definicji czynu niedozwolonego. Nie jest to wyliczenie enumeratywne, zważywszy na posłużenie się zwrotem „w szczególności”. I tak: „Czynami nieuczciwej konkurencji są w szczególności: wprowadzające w błąd oznaczenie przedsiębiorstwa, fałszywe lub oszukańcze oznaczenie pochodzenia geograficznego towarów albo usług, wprowadzające w błąd oznaczenie towarów lub usług, naruszenie tajemnicy przedsiębiorstwa, nakłanianie do rozwiązania lub niewykonania umowy, naśladownictwo produktów, pomawianie lub nieuczciwe zachwalanie, utrudnianie dostępu do rynku, przekupstwo osoby pełniącej funkcję publiczną, a także nieuczciwa lub zakazana reklama, organizowanie systemu sprzedaży lawinowej oraz prowadzenie lub organizowanie działalności w systemie konsorcyjnym.”.

Każdy z w/w czynów, mógłby stanowić przedmiot niejednej, interesującej pracy naukowej. Ekhem, no dobrze, niekoniecznie interesującej. Opis każdego z takich zachowań, wykraczałby jednak niewątpliwie poza ramy niniejszego bloga, abstrahując od problemu śmiertelnego zanudzenia czytelnika prawniczym żargonem. Wpis ograniczam zatem, do często występującego w praktyce zjawiska, a to „podkradania” stałych klientów. Odnosząc się do w/w art. 3 ust 2, czyn ów, na pierwszy rzut oka można zakwalifikować jako „nakłanianie do rozwiązania lub niewykonania umowy”.

Częstokroć, tego rodzaju zachowanie dotyka przedsiębiorcę z najmniej spodziewanej strony. Bywa, że długoletni pracownik (lub wspólnik), stwierdza, że najwyższa pora usamodzielnić się i założyć własny biznes. A jako, że początki bywają trudne, by uniknąć kosztów znalezienia klienta, postanawia kilku z nich zabrać ze sobą byłemu pracodawcy/partnerowi. Podobne kazusy, występują przy tym w różnych konfiguracjach. Czasami, firmę zakłada nie były pracownik, a np. jego małżonek czy szwagier.

Tego rodzaju sytuacje nie należą do rzadkości. Często jednak, jest to problem niejednoznaczny w kontekście moralnej oceny zjawiska. Były pracownik często bowiem posługuje się argumentem, że to wyłącznie dzięki jego ciężkiej pracy, osobistego zaangażowania, a wręcz prywatnym koneksjom, zdołał przekonać klienta do firmy X. Twierdzi, że skoro to jest „jego” klient, to naturalnie ma prawo zaprosić go do firmy Y i dalej go obsługiwać. Sądy winny jednak unikać wyrokowania w oparciu o kryterium moralne, lecz wydawać rozstrzygnięcia na podstawie przepisu. Jak jednak wskazano na wstępie, sprawy tyczące się czynów nieuczciwej konkurencji są specyficzne, bowiem wprost odwołują się do dobrych obyczajów. Siłą rzeczy zachowanie, któremu zarzuca się sprzeczność z uczciwą konkurencją, będzie analizowane pod względem zgodności nie tylko z prawem, ale i m.in. zasadą uczciwości kupieckiej, czy lojalności.

Artykuł 12 ust 2 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji stanowi, że „Czynem nieuczciwej konkurencji jest także nakłanianie klientów przedsiębiorcy lub innych osób do rozwiązania z nim umowy albo niewykonania lub nienależytego wykonania umowy, w celu przysporzenia korzyści sobie lub osobom trzecim albo szkodzenia przedsiębiorcy.”. Diabeł tkwi zatem w szczegółach, co do sposobu „kradzieży” klienta. Taki zapis, stanowi istne pole do popisu dla prawników. Rozkładając przepis na czynniki pierwsze, okazuje się, że kwestią sporną w danej sprawie sądowej, może być w szczególności: „nakłanianie”, „status klienta”, „zamiar doprowadzenia do rozwiązania umowy”, „zamiar osiągnięcia korzyści lub szkodzenia” itd. Tego rodzaju postępowania, bywają zatem bardzo trudne pod względem dowodowym. Nie wystarczy bowiem jedynie wykazanie, że były klient rozwiązał umowę, i zawarł ją z byłym pracownikiem. Taki efekt mógł bowiem nastąpić w skutek legalnych zachowań. Złożenie klientom przedsiębiorcy korzystniejszej oferty, niekoniecznie musi zostać uznane za tak rozumiany czyn nieuczciwej konkurencji. Zwłaszcza, gdy z zapytaniem ofertowym wystąpił ów klient, a nie były pracownik. W teorii powyższy przepis nie zakazuje bowiem konkurowania, lecz jedynie zabrania czynić to w sposób „nieuczciwy”. Wątpliwości może natomiast wzbudzać to, że ów były pracownik, często zna od kuchni dotychczasowe warunki cenowe byłego pracodawcy. Z taką wiedzą nie trudno zaś skonstruować korzystniejszą, bardziej lukratywną dla klienta ofertę. Rodzi to zaś pytania na temat legalności i zgodności choćby z zasadą uczciwości kupieckiej i lojalności.

W tym miejscu koniecznym jest odwołanie się do definicji tajemnicy przedsiębiorstwa. Zgodnie z art. 11 ust 4 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, „Przez tajemnicę przedsiębiorstwa rozumie się nieujawnione do wiadomości publicznej informacje techniczne, technologiczne, organizacyjne przedsiębiorstwa lub inne informacje posiadające wartość gospodarczą, co do których przedsiębiorca podjął niezbędne działania w celu zachowania ich poufności.”.

Jak stanowi natomiast art. 11 ust 1 w/w ustawy, „Czynem nieuczciwej konkurencji jest przekazanie, ujawnienie lub wykorzystanie cudzych informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa albo ich nabycie od osoby nieuprawnionej, jeżeli zagraża lub narusza interes przedsiębiorcy.”. Co istotne, jak stanowi ust 2 tego artykułu, „przepis ust. 1 stosuje się również do osoby, która świadczyła pracę na podstawie stosunku pracy lub innego stosunku prawnego – przez okres trzech lat od jego ustania, chyba że umowa stanowi inaczej albo ustał stan tajemnicy.”.Jest to niezwykle istotny przepis, o istnieniu którego, jak uczy praktyka sądowa, mało osób zdaje sobie sprawę. Powoduje on bowiem, że pracownik (lub współpracownik) jest zobowiązany do przestrzegania tajemnicy przedsiębiorstwa pracodawcy/kontrahenta nawet i po rozwiązaniu łączącej strony umowy, nawet wówczas, gdy zawarty kontrakt nie zawierał w swej treści klauzuli o poufności. Powyższe zasady mają jednak pewne wyjątki. Zgodnie z art. 11 ust 3 w/w ustawy, „przepisu ust. 1 nie stosuje się wobec tego, kto od nieuprawnionego nabył, w dobrej wierze, na podstawie odpłatnej czynności prawnej, informacje stanowiące tajemnicę przedsiębiorstwa. Sąd może zobowiązać nabywcę do zapłaty stosownego wynagrodzenia za korzystanie z nich, nie dłużej jednak niż do ustania stanu tajemnicy.”. Jeżeli zatem były pracownik przekaże osobie trzeciej, lub wykorzysta na własne potrzeby np. dane dotyczące klientów, lub inne informacje handlowe byłego pracodawcy tyczące się warunków jego współpracy z klientami – takie zachowanie potencjalnie może stanowić czyn nieuczciwej konkurencji. Jakie są konsekwencje naruszenia zakazu nieuczciwej konkurencji? Stanowi o tym art. 18 ustawy, zgodnie z którym: „W razie dokonania czynu nieuczciwej konkurencji, przedsiębiorca, którego interes został zagrożony lub naruszony, może żądać:1) zaniechania niedozwolonych działań;2) usunięcia skutków niedozwolonych działań;3) złożenia jednokrotnego lub wielokrotnego oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie;4) naprawienia wyrządzonej szkody, na zasadach ogólnych;5) wydania bezpodstawnie uzyskanych korzyści, na zasadach ogólnych;6) zasądzenia odpowiedniej sumy pieniężnej na określony cel społeczny związany ze wspieraniem kultury polskiej lub ochroną dziedzictwa narodowego – jeżeli czyn nieuczciwej konkurencji był zawiniony. Ponadto, na mocy ust 2 w/w artykułu, „Sąd, na wniosek uprawnionego, może orzec również o wyrobach, ich opakowaniach, materiałach reklamowych i innych przedmiotach bezpośrednio związanych z popełnieniem czynu nieuczciwej konkurencji. W szczególności sąd może orzec ich zniszczenie lub zaliczenie na poczet odszkodowania.”Jak chronić się przed kradzieżą klienta? Abstrahując od zabezpieczeń informatycznych czy technicznych, których zadaniem jest obrona przed kradzieżą danych czy szpiegostwem przemysłowym, największym czynnikiem ryzyka, jest zazwyczaj człowiek. Ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji zawiera zapisy wprowadzające obowiązek zachowania tajemnicy przedsiębiorstwa przez pracowników i współpracowników. Uregulowania te, stosuje się z mocy samego prawa, i w teorii nie trzeba czynić ich częścią składową kontraktu. Ze względów psychologicznych i odstraszających, warto jednak zadbać, by umowa zawierana z pracownikiem czy kontrahentem, zawierała stosowne klauzule zabezpieczające przed nieuprawnionym wykorzystaniem lub ujawnieniem informacji poufnych. Warto też wprowadzić zapisy ustalające odpowiedzialność na zasadzie kary umownej. Niekiedy, zawiera się także stosowne klauzule w umowach z klientami, wprowadzające kary na wypadek zatrudnienia pracownika (zapisy często występują w umowach consultingowych). Możliwym jest także, zawieranie umów o tzw. zakazie konkurencji po ustaniu umowy o pracę/współpracy. W odniesieniu do osób zatrudnionych na umowie o pracę, zasady zawierania tego rodzaju kontraktów określają przepisy kodeksu pracy. Niezbędnym warunkiem skuteczności takiej umowy, jest m.in. odpłatność. W przypadku umów cywilnoprawnych, Strony co do zasady mają swobodę w ukształtowaniu wzajemnych praw i obowiązków. Konkludując, by zwiększyć szansę na uniknięcie kradzieży klienta – warto zawrzeć umowę zawierającą dobrze i jasno spisane klauzule przed tym zabezpieczające. Oczywiście żaden kontrakt nie zagwarantuje uczciwości pracownika – na to nie ma jednak idealnego remedium. Co zaś z prawami i interesami osób, które zdobyły klienta, i chciałyby go do siebie „przywiązać”? Jak legalnie zabrać klienta ze sobą do nowego pracodawcy? Posiadanie portfolio klientów, którzy są skłonni podążyć za osobą, bez względu na to gdzie obecnie pracuje – jest dużym atutem. Tego rodzaju sytuacje wynikać mogą, bądź z więzi rodzinnych, towarzyskich, przyzwyczajenia, lub opartych np. na zaufaniu klienta do konkretnej osoby. Niekiedy, posiadanie bazy stałych kontrahentów, stanowi jedyny powód zwerbowania danej osoby przez konkurencyjną dla byłego pracodawcy firmę. W tego rodzaju sytuacjach, warto zadbać, by umowa z byłym i nowym pracodawcą, w odpowiedni sposób chroniła takiego pracownika przed zarzutem popełnienia czynu nieuczciwej konkurencji, i przed ewentualną odpowiedzialnością z tego tytułu. Umowa winna wprost wskazywać uprawnienie pracownika, do dalszej współpracy z klientami zdobytymi w czasie np. stosunku pracy. Oczywiście konkretny zapis zależeć będzie od indywidualnego przypadku, nadto od specyfiki danej branży.  

Udostępnij

Share on facebook
Share on google
Share on twitter
Share on linkedin
Share on pinterest
Share on print
Share on email
Uruchom WhatsApp
Napisz do nas.
Porozmawiaj z prawnikiem!
Witamy!

Zapraszamy do kontaktu, od poniedziałku do piątku w godzinach 9:00 - 17:00.