prawo łaski

Promesa łaski od Prezydenta RP

Czy Prezydent RP może ułaskawić kogokolwiek, kiedykolwiek, za cokolwiek i jakkolwiek?


Jak stanowi art. 139 Konstytucji RP „Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu.”.

 Konstytucja nie zawiera definicji „prawa łaski”, ani nie opisuje skutków prawnych, jakie wywołuje jej zastosowanie.

Przy interpretowaniu tego pojęcia, należy zatem niestety sięgnąć m.in. do tzw. wykładni historycznej. Ta zaś podpowiada, że w prawie łaski chodzi głównie o odpuszczeniu kary, a nie winy. Napisałem niestety, gdyż domyślanie się co autor zapisu miał na myśli, i konieczność twórczej jego interpretacji, świadczy o złej jakości obowiązującego prawa.

Zasadniczy sens prawa łaski wydaje się jasny. Każdy przeciętny obywatel, domyśla się o co w tej instytucji z grubsza chodzi.

Cytując fragment oficjalnej strony internetowej Prezydenta RP (stan na 5.XII.2016 r. godz. 16:47: źródło: http://www.prezydent.pl/prawo/prawo-laski/ ): „Prawo łaski jest szczególnym, określonym w art. 139 Konstytucji RP, uprawnieniem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Istotą tego uprawnienia jest całkowite lub częściowe uwolnienie skazanego od skutków karnych wyroku sądu. Akt łaski nie zmienia wyroku sądu i nie podważa winy skazanego. Celem postępowania ułaskawieniowego jest ustalenie, czy po wydaniu prawomocnego wyroku zaistniały w życiu skazanego szczególne wydarzenia powodujące nadmierną dolegliwość wymierzonej kary. Prezydent stosując prawo łaski rozważa opinie i sugestie pozostałych organów, biorących udział w procedurze ułaskawieniowej, to znaczy stanowiska sądu orzekającego w sprawie, opinie administracji zakładów karnych oraz wnioski Prokuratora Generalnego.”.

Oczywiście wyżej wymieniony zapis, nie jest źródłem prawa, ni wiarygodnym materiałem, który mógłby służyć jego wykładni. Nadmienić jednak wypada, że podobny pogląd na temat istoty prawa łaski (odpuszczenie kary a nie winy), i dopuszczalności jej stosowania w odniesieniu do osób prawomocnie skazanych, zawarty jest m.in. w komentarzu do Konstytucji RP pod red. prof. dr hab. Marka Safjana i dr hab. Leszka Bosek. Osoby te osobiście uznaję zaś za wybitne autorytety w dziedzinie prawa konstytucyjnego. W kontekście dalszych rozważań, szczególnie istotnym jest natomiast pogląd, że prawo łaski to nie odpuszczenie winy, nie wybielenie zła, nie przyznanie immunitetu, a jedynie złagodzenie lub uchylenie kary.

Jak powszechnie wiadomo, Pan Prezydent Andrzej Duda, ułaskawił cztery osoby, które nie została prawomocnie skazane za czyn zabroniony (vide postanowienie Prezydenta RP z 16.XI.2015 r.). W skutek powyższego, mimo nieprawomocnego skazania, doszło do umorzenia postępowania w sprawie. Taki nowatorski wariant zastosowania prawa łaski, nie był dotychczas stosowany w praktyce. Rodzi zatem wiele kontrowersji i pytań.

Spór o to, czy Pan Prezydent był uprawniony do wydania takiego aktu co do zasady, jest bezprzedmiotowy, zważywszy że skorzystanie z prawa łaski jest prerogatywą Prezydenta, nie wymagającą żadnego uzasadnienia ni kontrasygnaty. Pan Prezydent nie musi się tłumaczyć dlaczego ułaskawia kogokolwiek, i czy pod względem moralnym jest to słuszne. Prawo to, może zastosować w odniesieniu do skazanego za każdy czyn zabroniony (oczywiście z wyłączeniem osób skazanych przez Trybunał Stanu).

Uważam jednak, że w kontekście prawnym, uprawniony jest spór o ważność lub istnienie aktu łaski, wydanego w odniesieniu do osoby nie skazanej prawomocnie, a to zważywszy na potencjalną przedwczesność takiego dobrodziejstwa. Podważanie aktu Pana Prezydenta uznać należy za dopuszczalne, zwłaszcza że w debacie publicznej, i to w wykonaniu naszych bądź co bądź reprezentantów (posłowie, ministrowie), akceptuje się dopuszczalność debaty, czy wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest wyrokiem, czy tylko opinią „zespołu kolesi” (cyt. pewnego polityka). Nie sposób również pominąć argumentu wynikającego z istoty demokracji. To my, tj. obywatele Polski wybieramy Prezydenta RP. To naród upoważnia Go do korzystania z praw przyznanych przez Konstytucję, w tym prerogatyw tamże zawartych. I to my rozliczamy najwyższego przedstawiciela Rzeczypospolitej Polskiej z należytego i godnego pełnienia obowiązków, przy okazji rozstrzygania o Jego ewentualnej reelekcji. Korzystanie przez Prezydenta RP z prerogatyw zatem jedynie pozornie nie jest nadzorowane. Jak zaś ocenić działanie Głowy Państwa, gdy nie wiadomo nawet, czy wydany akt łaski został zastosowany legalnie, czy też stanowi nadużycie lub złamanie prawa?

Spór ów, w odniesieniu do w/w prawa łaski, jest lekko mówiąc dyskusyjny. Niestety budzi natomiast jednoznaczne skojarzenia z tą czy inną opcją polityczną. Należy nad tym ubolewać. Zważywszy na głęboki podział społeczeństwa, przytaczanym argumentom, zawsze można niestety przylepić gębę propagowania własnych poglądów politycznych, a nie woli merytorycznej debaty o prawie. Dzieje się to z krzywdą nie tylko dla porządku prawnego, ale co gorsza jeszcze bardziej dzieli i tak skłócone społeczeństwo. Należy podkreślić, że spór dotyczący dopuszczalności zastosowania prawa łaski w odniesieniu do osoby niewinnej, podobnie jak konflikt o Trybunał Konstytucyjny, są błędnie sprowadzane do sporu politycznego, podczas gdy w istocie mają one charakter tylko i wyłącznie prawny.

Każdy pogląd na to zagadnienie, słusznie może być krytykowany. Zwłaszcza, że będzie to subiektywny pogląd na bądź co bądź dyskusyjny i skomplikowany problem. Zważywszy jednak na precedensowy charakter sprawy – czynienie rozważań na ów trudny temat jest konieczne. Rozwiązanie tego dylematu będzie możliwe, zapewne dopiero w chwili podjęcia w tym przedmiocie stosownej uchwały przez Sąd Najwyższy. Z publikacji prasowych wynika, że zagadnienie to ma być przedmiotem rozważań tego sądu (vide publikacja: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/zwrot-ws-ulaskawienia-mariusza-kaminskiego/hlyt7p ). Jakkolwiek postanowi Sąd Najwyższy, orzeczenie to zapewne z założenie wywoła szereg wątpliwości i kontrowersji, i zdobędzie tyleż zwolenników co i przeciwników. Ta forma oceny skuteczności aktu łaski wydaje się na chwile obecną jedyną drogą ustalenia skuteczności podjętej przez Pana Prezydenta Andrzeja Dudę decyzji w tym przedmiocie.

Poniżej zamieszczone rozważania, stanowią jeden z wielu poglądów na to interesujące zagadnienie. Przytoczone niżej argumenty zapewne nie przekonają tych, którzy traktują tą materię w kategorii dogmatu, że racja „mojej” partii jest „mojsza” od „twojszej”. Celem niniejszej publikacji nie jest jednak próba przekonania kogokolwiek do zaprezentowanych poglądów, lecz wola ukazania ułomności obecnie obowiązującego prawa, które z uwagi na ogólnikowość – wymaga w tym zakresie nowelizacji. Na ewentualną zmianę Konstytucji i doprecyzowanie jej zapisów, w obecnym układzie politycznym nie ma jednak co liczyć.

***

Odwołując się do prawniczych zasad wykładni prawa, uzasadnionym może być pogląd, że skoro Prezydent może więcej, to zapewne może i mniej. Idąc tym tokiem rozumowania, należałoby stwierdzić, że „skoro mogę uniewinnić przestępcę, to tym bardziej osobę podejrzaną, niewinną, nieprawomocnie skazaną, lub w ogóle niezdolną do popełnienia przestępstwa”. Tego rodzaju sposób interpretowania prawa, występował już w prawie rzymskim (tzw. argumentum a maiori ad minus), przy czym oczywiście nie w kontekście prawa łaski. Co więcej, art. 139 Konstytucji w swym lakonizmie, w ogóle nie odwołuje się do pojęcia skazania przez sąd. Literalnie nie jest to zatem formalny, konstytucyjny wymóg zastosowania prawa łaski.

Brzmienie art. 139 Konstytucji sugeruje, że w teorii Prezydent może zatem ułaskawić kogokolwiek, kiedykolwiek, jakkolwiek, za cokolwiek.

W zdaniu drugim tegoż artykułu, Konstytucja precyzuje co prawda, że akt łaski „nie dotyczy osób skazanych przez Trybunał Stanu”. Ograniczenie to, stanowi natomiast wyjątek, od ogólnej reguły ujętej w zdaniu pierwszym. Zapis ów nie jest nadto precyzyjny, bo przyjmuje się także, że Prezydent nie może m.in. ułaskawić siebie, lub osób, które jeszcze nie zostały skazane przez Trybunał Stanu, lecz potencjalnie mogą. Zgodzić się natomiast należy z tym, że każdy wyjątek należy interpretować ściśle. Skoro ogólna reguła nie ogranicza prawa łaski wyłącznie do osób prawomocnie skazanych, można bronić poglądu, że uprawnionym jest stosowanie tego prawa np. w odniesieniu do osoby niewinnej, a nawet niepoczytalnej tj. niezdolnej do poniesienia winy. Co więcej, przepis nie stanowi nawet, że prawo łaski stosuje się tylko w odniesieniu do ludzi, można zatem również twierdzić o dopuszczalności ułaskawienia np.: rzeczy (to oczywiście tytułem żartu, przy czym nie tak dawno nawet Pan Prezydent Barack Obama jak co roku tradycyjnie ułaskawił indyki, choć oczywiście był to akt symboliczny a nie prawny).

Jest to jedna z możliwych interpretacji tego zagadnienia. Sprowadza się ona do literalnego odczytu nieprecyzyjnego pięciowyrazowego zdania, bez odwołania się do zasad doświadczenia życiowego czy wykładni systemowej, i bez głębszej refleksji nad istotą prawa łaski. Możliwe są także i inne interpretacje tego zagadnienia, które wymagają jednak oderwania się stricte od wykładni językowej.

Prawo łaski, niewątpliwie jest specyficznym uprawnieniem, które winno być używane z ostrożnością i rozwagą. M.in. z tego względu, prawo to konstytucja przyznaje „najwyższemu przedstawicielowi Rzeczypospolitej Polskiej” (vide art. 126 Konstytucji) tj. Prezydentowi RP, a nie pozostawia go w gestii organów kolegialnych, czy funkcjonujących w liczbie mnogiej (np. sądy powszechne). Prawo to z założenia nie powinno być bowiem stosowane powszechnie, lecz na zasadzie wyjątku. Jeżeli uznać, że prawo łaski z założenia jest wyjątkiem od zasady respektowania i wykonywania orzeczeń sądów (co wynika m.in. z zasady praworządności, trójpodziału władzy i demokratycznego państwa prawa), to mimo wszystko koniecznym jest upewnienie się, czy stosując prawo łaski, Prezydent RP faktycznie może ułaskawić kogokolwiek, kiedykolwiek i za cokolwiek.

Zapewne większość osób zgodzi się, że nieważnym byłby akt łaski, za przestępstwa, które dopiero zostaną popełnione w przyszłości.

Niewątpliwie bowiem, taki akt dobroduszności, trudno określić mianem „łaski”. Synonimem tegoż jest „przebaczenie”, „miłosierdzie” za przeszłość, a nie „immunitet” na przyszłość. Gdyby taki był zamiar ustrojodawcy, Prezydent wydawałby nie akt łaski, a np.: indywidualne zezwolenie na rozbój, licencję na zabijanie dla agenta 007, lub w ogóle udzielałby nieograniczony i np.: bezterminowy immunitet, wyłączający podległość jednostki wszelkim ustawom karnym. Takiego rodzaju absurdy, są zaś w oczywisty sposób nie do pogodzenia z zasadą demokratycznego państwa prawa. Zdrowy rozsądek podpowiada też, że nikt rozsądny nie chciałby żyć w społeczeństwie, w którym jakaś jednostka, lub grupa ludzi, może bezkarnie czynić zło, i to bezterminowo (nadmienić należy, że czy innym jest immunitet służący np. posłom, który nie wyklucza skazania – istnieje m.in. możliwość jego uchylenia). W przeszłości, tego rodzaju rozgrzeszenia na przyszłość, co prawda funkcjonowały (choćby pod mianem odpustów), przy czym gwarantowały one rzekomo odpuszczenie grzechów nawet i przyszłych, a nie wolność od kary doczesnej wymierzonej przez sąd. Tego rodzaju promesa bezkarności, przypominałaby raczej słynną licencję na zabijanie agenta 007, a nie klasycznie rozumiane prawo łaski.

Akceptacja poglądu, że Prezydent RP nie może ułaskawić za czyny przyszłe, prowadzi zatem do generalnej konkluzji, że Prezydent RP nie może jednak ułaskawić każdego, kiedykolwiek, jakkolwiek i za cokolwiek – choć sugeruje to wykładnia literalna art. 139 Konstytucji. Skoro akt łaski można stosować wyłącznie w odniesieniu do czynów już popełnionych, rodzi to jednak kolejne pytania: czy dotyczy to wszelkich czynów, i czy dotyczy to czynów popełnionych przez kogokolwiek?

Uważam, że należy uściślić, że nie chodzi o każdy czyn, lecz o czyn zabroniony przez ustawę pod groźbą kary, czyli tzw. potoczne „przestępstwo”. Automatycznie, powoduje to ograniczenie kręgu beneficjentów ułaskawienia. Jego adresatem może być tylko osoba, która ponosi odpowiedzialność za popełnienie czynu zabronionego za który wymierzono karę (sprawca, podżegacz, pomocnik itd.). Kary zaś nie orzeka się za to, że ktoś wykonuje czynność legalną (np. oddycha, je zupę, nie przekracza uprawnień jako funkcjonariusz publiczny), lecz za popełnienie czynności nielegalnej (np. kradzież, mord, gwałt, przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego). W efekcie, ułaskawia się jedynie osobę, która dopuściła się przestępstwa, a nie jego ofiarę, oskarżyciela posiłkowego, świadka czy podejrzanego.

Za taką interpretacją przepisu przemawia wykładnia:

– językowa (ułaskawienie to odpuszczenie kary, a nie odstąpienie od ustalenia winy), – systemowa, wynikająca ze współistnienia w Konstytucji m.in. zasad legalizmu (skoro nie można być skazanym za legalne zachowanie, to trudno być za legalne zachowanie ułaskawionym), i przede wszystkim: – zdrowo rozsądkowa (po co akt łaski, za czyn niezagrożony karą? po co ułaskawiać niewinnego?).

O tym, czy dany czyn stanowił przestępstwo, decydują:

– ustawodawca, poprzez uchwalanie ustaw, które definiują czy dany czyn jest zabroniony, – sądy powszechne i trybunał stanu, oceniając, czy zarzucane, konkretne zachowanie sprawcy podpada pod definicję konkretnego przestępstwa, i czy oskarżony dopuścił się jego popełnienia, i czy ponosi za to winę.

Stosując prawo łaski, Prezydent nie wchodzi w wyłączną kompetencję sądu do prawnokarnej oceny danego zachowania, lecz może, zupełnie arbitralnie i bez niczyjej kontroli (abstrahując od kontroli politycznej ze strony wyborców przy okazji ewentualnej reelekcji) złagodzić lub całkowicie zniwelować orzeczoną karę.  

Ustawodawca kreuje zatem wytyczne, ale nie osądza jednostki. Sąd stosuje obowiązujące prawo, kontroluje jego zgodność z Konstytucją (poprzez odpowiednią wykładnię czy występowanie do TK) nadto ocenia konkretny czyn oskarżonego, a w razie ustalenia jego winy – skazuje go na karę określoną w ustawie (i to nie dowolną karę, lecz tą określoną w ustawie). Prezydent, może zaś w oparciu o swe sumienie złagodzić lub skreślić każdą orzeczoną karę, uznając że ta zasądzona przez sąd, była np. zbyt surowa. Kompetencje rozdzielają się, a w słusznych założeniach, każda z „władz” kontroluje drugą.

Wydanie aktu łaski w odniesieniu do osoby, która nie została skazana prawomocnie, to zatem klasyczny falstart i wejście w kompetencje osoby trzeciej. Skoro bowiem ułaskawić można jedynie osobę winną i skazaną na karę, to zastosowanie tego aktu w odniesieniu do osoby nie skazanej prawomocnie sugeruje, że Prezydent uznaje daną osobę za winną popełnienia jakiegoś niezidentyfikowanego czynu zabronionego i za skazaną na nie wiadomo jaką karę.

W sporcie, to nie zawodnik decyduje o rozpoczęciu biegu, lecz sędzia. Dobiegnięcie na metę przed sygnałem startu nie zapewni zwycięstwa, a co najwyżej dyskwalifikację. Falstart prowadzi do unieważnienia wadliwie przeprowadzonej rywalizacji i ponownego jej przeprowadzenia. Jak to ma się natomiast w kontekście prawnym i na gruncie prawa łaski? Oczywiście nie prowadzi to do jakiejkolwiek dyskwalifikacji Prezydenta w sensie dalszego sprawowania funkcji. Może jednak prowadzić do unieważnienia samego aktu łaski, jako aktu przedwczesnego, tudzież do stwierdzenia nieistnienia takiego aktu miłosierdzia.

Nie można również zapominać (co potwierdza także doktryna), że uprawnienie Prezydenta RP do stosowania prawa łaski ma charakter indywidualny. Dotyczy zatem konkretnego sprawcy, za konkretny czyn. Prezydent RP nie może ogłosić amnestii ogólnej, lub ogłosić sezon bezkarności na popełnianie przestępstw określonego rodzaju lub np. popełnionych na krzywdę określonych grup osób. Indywidualizacji sprawcy przestępstwa i konkretyzacji czynu dokonuje zaś na zasadzie wyłączności sąd, a nie Prezydent RP.

Uważam, że tam gdzie w przepisach występuje dziura, należy przede wszystkim odwołać się do logiki, i doświadczenia życiowego, czyli po prostu zdrowego rozsądku. Na mój subiektywny zdrowy rozsądek, akt łaski wydany w odniesieniu do osoby nie skazanej wyrokiem prawomocnym, aktem łaski po prostu nie jest.

Czym jest zatem spytacie? Twierdzę, że stanowić może jedynie niewiążącą promesę ułaskawienia. Jest jedynie formą publicznej deklaracji Prezydenta RP.

Dlaczego tak, a nie inaczej?

Argumentacja ta wymaga poczynienia pewnych założeń, a to, że z istoty prawa łaski wynika, że:

– ułaskawienie wybiela z kary, a nie z winy, – ułaskawić można jedynie za konkretnie zarzucany czyn, za który doszło do prawomocnego skazania.

To pierwsze założenie, to pogląd nie tylko mój, ale i wielu uznanych autorytetów prawniczych. Zawarte jest także na cytowanej we wstępie stronie internetowej Prezydenta RP. Przyjmijmy zatem, że jest to nie budzący kontrowersji, acz dla niektórych może i niewygodny dogmat.

To drugie założenie wymaga natomiast omówienia. Po pierwsze, karę orzeka się za popełnienie konkretnego czynu. Żaden praworządny sąd, nie skaże nas za to, że podejrzewa się, że zrobiliśmy cośtam, nie wiadomo co. Skazać można jedynie za popełnienie konkretnego czynu, który nadto zgodnie z ustawą jest zabroniony pod groźbą kary. To nie Sejm, Senat, ani nie Prezydent RP ustala, czy czyn został popełniony. Na zasadzie wyłączności czyni to jedynie sąd (lub Trybunał Stanu). Dopóki popełnienie czynu zabronionego nie zostanie prawomocnie potwierdzone, nie ma przestępstwa, a to z racji domniemania niewinności. Skoro nie ma przestępstwa, to nie przestępcy i nie ma kary. Nie istnieje zatem zarówno adresat, jak i przedmiot prawa łaski.

Przeciwnicy tej teorii powiedzą jednak, że guzik prawda, bo art. 139 Konstytucji RP nie odwołuje się do pojęcia „przestępca”, „skazany przez sąd”, a tym bardziej „prawomocny wyrok”. Co więcej, to czynność jednostronna, więc adresat prawa łaski nawet nie ma prawa odmowy skorzystania z tego dobrodziejstwa. Fakt. Tyle że przed chwilą zgodziliśmy się na pogląd, opublikowany także na stronie Prezydenta RP, że z istoty prawa łaski wynika, że wybiela ona z kary, a nie z winy. By zaś w ogóle była kara, musi być „przestępca”, „sąd”, i „prawomocny wyrok”. Nie można bowiem ustalić w drodze np. konferencji prasowej, że ktoś jest przestępcą. Nieskuteczna będzie także zastąpienie wyroku sądu decyzją administracyjną o np. pozbawieniu wolności za popełnienie przestępstwa. 

Z powyższego płynie konkluzja, że Prezydent RP nie może ułaskawić kogokolwiek, za cokolwiek i jakkolwiek. Prezydent RP może ułaskawić jedynie osobę prawomocnie skazaną za popełnienie czynu zabronionego przez ustawę pod groźbą kary, tj. w uproszczeniu: przestępcę, za przestępstwo, po prawomocnym wyroku potwierdzającym jego popełnienie. A contrario, Prezydent RP nie może zatem ułaskawić osoby korzystającej z zasady domniemania niewinności. Ponadto nie można zapomnieć, że w toku postępowania przygotowawczego lub sądowego, może dojść do zmiany kwalifikacji prawnej zarzucanego czynu. Co to znaczy tłumacząc na polski? Może być tak, że oskarżonemu zarzuca się popełnienie np. kradzieży, a w toku sprawy wyjdą na jaw okoliczności uzasadniające postawienie zarzutu np. kradzieży z włamaniem (rozbój), paserstwa itd. – za który to czyn grozi inna kara. Czy akt łaski można uznać za ważny i skuteczny, jeżeli na chwilę jego podjęcia Prezydent RP nie wie, i wiedzieć nie może, czego dopuścił się rzekomy sprawca, i jaką karę odpuszcza? Byłoby to kompletnie bez sensu, co jednak niestety nie wyklucza słuszności takiej tezy, patrząc jedynie na literalne brzmienie art. 139 Konstytucji.

Zwolennicy szerokiej interpretacji prawa łaski powiedzą: dla ułaskawienia kompletnie nie ma znaczenia jak zły był popełniony czyn, i jaką karę sprawca otrzymał, bo przecież prawo łaski to tzw. prerogatywa Prezydenta, nie wymagająca żadnego uzasadnienia. Prezydent może ułaskawić każdego przestępcę, za każde przestępstwo (z ograniczeniem osób skazanych przez Trybunał Stanu). Dlaczegóżby zatem nie uznać, że może ułaskawić kogoś z góry, za czyn co prawda już popełniony, ale za który jeszcze nie orzeczono kary? Taka koncepcja sugerowałaby, iż ów akt łaski wydawany jest z zastrzeżeniem warunku jego wejścia w życie, na wypadek prawomocnego skazania. Taki akt łaski, miałby zatem charakter promesy ułaskawienia – nie byłby natomiast aktem łaski sensu stricte (z braku adresata tj. osoby prawomocnie skazanej i przedmiotu aktu łaski tj. kary). Co więcej, owa promesa zakładałaby, że nieważne jaką karę orzeknie sąd, mocą prerogatywy Prezydent z góry każdą karę odpuszcza. Dlatego, że Mu to wolno i kropka.

Czy Prezydent RP może wydawać tak rozumianą promesę aktu łaski?

Uważam że nie, gdyż uprawnień organów państwa, zwłaszcza o tak szczególnym charakterze nie powinno się domniemywać. Czym innym jest nadto prawo łaski tj. prawo do uwolnienia od kary, a czym innym jest prawo do arbitralnego umorzenia postępowania karnego prowadzonego względem podejrzanego lub oskarżonego. Ustawa zasadnicza nie stanowi zaś, że Prezydent RP może obiecać każdemu wolność od kary na wypadek skazania w przyszłości. Nie stanowi również, że może jednostronnie umorzyć każde postępowanie karne, na etapie postępowania przygotowawczego (prowadzonego przez Policję lub Prokuraturę) lub sądowego (do czasu prawomocnego skazania). Stosowanie prawa łaski, dotyczy kar, i to faktycznie orzeczonych, a nie hipotetycznych. Ułaskawienie nie polega bowiem na odpuszczeniu kar wyimaginowanych lub potencjalnych, lecz kar konkretnych i realnych. Akceptacja dopuszczalności teorii promesy aktu łaski, powoduje nadto szereg problemów, m.in. w przypadku dopuszczania się popełnienia przez danego sprawcę np. czynu ciągłego. Co z tego, że Prezydent w poniedziałek ułaskawi osobę X za niedopełnienie obowiązków (np. nie wydrukowanie wyroku TK), skoro ów czyn ponownie zostaje popełniony we wtorek, środę i czwartek? Obiecanie komuś karty „wychodzisz wolny z więzienia” zanim dojdzie do skazania, kłóci się nadto z ideą aktu łaski, zasadą sprawiedliwości i zasady praworządności. Akt łaski, ma być aktem odpuszczenia orzeczonej konkretnej kary, a nie substytucją lub podważeniem istoty i potrzeby sprawowania wymiaru sprawiedliwości.

Należy nadto wątpić, czy taka była intencja ustrojodawcy, by wyposażyć Prezydenta RP w prawo do stosowania prawa łaski w odniesieniu do osób nieprawomocnie skazanych. Tego rodzaju zachowanie, nie dość że narusza bowiem rozumienie instytucji prawa łaski w doktrynie prawnej i orzecznictwie (vide sam fakt precedensowego charakteru niniejszego problemu) ale przede wszystkim w społeczeństwie. Dopuszczalność ułaskawienia osoby niewinnej, kłóci się bowiem z powszechnym rozumieniem prawa łaski.

Czy owa promesa aktu łaski rodzi zatem jakiekolwiek skutki prawne? Czy jest w ogóle ważna? Czy można ów akt uznać za istniejący? I kto jest w ogóle uprawniony dokonać takiej oceny?

Nie tak dawno, Trybunał Konstytucyjny orzekł, że wybór pewnych osób na stanowiska sędziów Trybunału Konstytucyjnego za poprzedniej kadencji Sejmu był nieważny, właśnie z racji przedwczesności tejże uchwały. Wydaje się, że do tej koncepcji można i wypada sięgnąć, przy okazji analizy, czy ważne i skuteczne może być przedwcześnie wydane prawo łaski. Kto natomiast powinien takiej oceny dokonać?

Niestety, na to pytanie znowu nie ma jasnej odpowiedzi. Wątpliwości tej nie rozstrzyga bowiem Konstytucja. Ostatecznie, oceny legalności stosowania przez Prezydenta swych prerogatyw, formalnie może dokonać Trybunał Stanu. Nie jest to jednak tożsame z ustaleniem nieistnienia konkretnego aktu łaski. Zważywszy że jest to problem, dotyczący wykładni prawa na potrzeby konkretnego postępowania sądowego – prawną ocenę tego zagadnienia winien zatem podjąć sąd prowadzący dane postępowanie. Zważywszy że zagadnienie to ma być przedmiotem analizy SN, wypada jedynie oczekiwać na postanowienie w tej sprawie.

Udostępnij

Share on facebook
Share on google
Share on twitter
Share on linkedin
Share on pinterest
Share on print
Share on email
Uruchom WhatsApp
Napisz do nas.
Porozmawiaj z prawnikiem!
Witamy!

Zapraszamy do kontaktu, od poniedziałku do piątku w godzinach 9:00 - 17:00.