Jak odróżnić umowę zlecenia od umowy o dzieło? Czasami bywają z tym problemy. O charakterze umowy, nie przesądza bowiem jej nazwa, lecz istota przedmiotu umowy, i sposób jej wykonywania.
Umowa zlecenie i umowa o dzieło, często określane są mianem tzw. śmieciówek. Dzieje się tak, gdy pracodawca zamiast umowy o pracę, oferuje jedynie zatrudnienie na umowie cywilnoprawnej. Tak pojmowana „śmieciówka”, bywa mniej korzystna dla pracownika pod kątem stałości zatrudnienia, ochrony i gwarancji wynikających z przepisów prawa pracy, odpowiedzialności za szkodę, a także ubezpieczeń społecznych. Przy takiej formie „zatrudnienia”, w kieszeni pracodawcy i „zleceniobiorcy” z reguły pozostaje jednak nieco więcej środków.
Zważywszy że treść i nazwa umowy ma charakter drugorzędny dla oceny stosunku prawnego łączącego strony, „zleceniobiorca” zawsze może wystąpić do sądu z powództwem o ustalenie istnienia stosunku pracy. Ta materia nie jest jednak przedmiotem niniejszego artykułu – niewątpliwie zasługuje bowiem na osobny wpis.
Nie można zapominać, że tego rodzaju umowy – bynajmniej nie istnieją wyłącznie w celu optymalizacji kosztów zatrudnienia. Kontrakty tego typu, zawieramy bowiem choćby i przy okazji zwykłych czynności i transakcji, zawieranych w życiu codziennym.
Przykładowe umowy zlecenia, to np.: umowa na korepetycje, umowa na kurs prawa jazdy, usługi marketingowe, reprezentacja przed sądem, zlecenie firmie porządkowej wysprzątania mieszkania, doradztwo, roznoszenie ulotek. Typowe umowy o dzieło, to np.: umowa na naprawę samochodu, na napisanie utworu: artykułu, kompozycji, programu komputerowego, na wykonanie maszyny, sporządzenie regulaminu strony internetowej.
Na czym polega różnica?
Otóż w umowach zlecenia, zleceniobiorca zobowiązuje się jedynie do wykonania określonych czynności w sposób staranny. Zleceniobiorca nie staje się gwarantem powodzenia danej sprawy. Instruktor nauki jazdy powinien jedynie starannie nauczyć ucznia zasad ruchu drogowego i obsługi pojazdu. Nie zagwarantuje natomiast, że kursant za pierwszym razem zda egzamin. Podobnie radca prawny, nie zagwarantuje że sędzia korzystnie oceni zeznania zgłoszonych świadków, i da wiarę akurat jego klientowi. Może jedynie zobowiązać się, że z należytą starannością poprowadzi sprawę przed sądem. W kontekście tego rodzaju umów, istotnym jest zatem sposób wykonania umowy. Zleceniobiorca rozliczany jest za staranność, a nie za efekt. Nie uchybia to oczywiście możliwości wprowadzenia w umowie zapisów na okoliczność uzyskania oczekiwanego rezultatu. Tego typu klauzule występują nie tylko w umowach na obsługę prawną, ale często i w umowach wydawniczych, w których część prowizji uzależnia się np. od współczynników sprzedaży.
W umowach o dzieło, wykonawca zobowiązuje się zaś wykonać… dzieło. To zaś, wbrew potocznemu mniemaniu, niekoniecznie istnieje w formie materialnego, autorskiego „utworu”. Pod hasłem „dzieło” kryje się bowiem nie tylko „twórcza materia”, ale przede wszystkim określony „rezultat”. Ważnym jest, że ma on być osiągalny i możliwy do realizacji, by uznać daną umowę za ważną i skuteczną. Takim „dziełem” może być zatem nie tylko np. utwór, pisemne opracowanie, kompozycja, projekt, wykonana maszyna czy rzeźba, ale i uzyskanie realnego i możliwego do osiągnięcia efektu. Przykładem jest właśnie umowa zawierana z mechanikiem samochodowym. Na pierwszy rzut oka, w tego rodzaju umowie trudno dopatrzeć się „dzieła”, tj. wydawałoby się, że tego rodzaju kontrakt jest umową na wykonanie usługi. Orzecznictwo kwalifikuje jednak ten rodzaj umowy właśnie za umowę o dzieło. Zlecając mechanikowi naprawę samochodu, nie oczekujemy bowiem, że technik jedynie starannie przykręci śruby, lecz że zlokalizuje usterkę, i ją skutecznie usunie.
Każdą umowę, należy jednak oceniać indywidualnie, analizując nie tylko literalną treść, ale i sposób jej wykonywania.